W sobotę 02 kwietnia o poranku, wyruszyliśmy z transportem humanitarnym do Lwowa, do Ukrainy. Załogi dwóch samochodów, Marek, Maciek, Grzesiek i Bartek. Pomimo złej pogody, nastroje mieliśmy doskonałe, bo zabieraliśmy ze sobą bardzo dużo rzeczy niezwykle potrzebnych i oczekiwanych przez naszych Ukraińskich przyjaciół. Śnieg, który spadł w nocy oraz niedomykające się do połowy okno kierowcy, nas nie powstrzymało i po kilku godzinach byliśmy już na granicy w Korczowej. Po małym zamieszaniu spowodowanych naszą pomyłką – ustawiliśmy się razem z ciężarówkami z łatwo psującą się żywnością 😉 – i lekką reprymendą pogranicznika, już po 2,5 godzinie jechaliśmy Ukraińskimi drogami, zmierzając prosto do Lwowa. Po drodze mijaliśmy często rozstawione punkty kontrolne, umocnione workami z piaskiem i obsadzone uzbrojonymi żołnierzami. Na rogatkach Lwowa spotkaliśmy się z naszymi przyjaciółmi z Voznytskyy Foundation. Chociaż większość z nas widziała się po raz pierwszy, to witaliśmy się jak starzy przyjaciele. Dalej pojechaliśmy za ich samochodem do magazynu należącego do ich fundacji. Z pomocą wielu wolontariuszy, sprawnie rozładowaliśmy nasze samochody. Następnie załadowali nam kilka palet książek po Ukraińsku dla dzieciaków, które są w Polsce, żeby je u nas rozdać właściwym instytucjom. Po ciężkiej robocie pojechaliśmy do centrum Lwowa do biura Voznytskyy Foundation. Po drodze, gdy byliśmy w pobliżu lotniska, zawyły syreny alarmu przeciwrakietowego, a w komórkach naszych gospodarzy rozbrzmiał dźwięk alarmu. Poczuliśmy się troszkę niepewnie. Na szczęście po kilkunastu minutach alarm odwołano. Po dopełnieniu formalności w biurze, poszliśmy zobaczyć zabytkowe centrum Lwowa. Miasto pozornie wygląda normalnie, ale daje się wyczuć stan niepewności i napięcia. Na każdym kroku, gdy ludzie dowiadywali się, że jesteśmy z Polski, odnosili się do nas z wielką sympatią. Następnego dnia, rankiem pojechaliśmy do Biblioteki Politechniki Lwowskiej. Poproszono nas, żebyśmy zabrali do Polski, specjalnie wydawane tam po Ukraińsku, książki i audiobooki dla dzieci niedowidzących i niewidomych, pisane Brajlem. Tak obdarowani, wyruszyliśmy w drogę powrotną do Polski. Na granicy, oczywiście nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy czegoś nie pokręcili, czy z przypadku czy z kombinowania 😉 Polska, sympatyczna celniczka, miała wątpliwości, co do takiej ilości książek bez dokumentów celnych. Jednak po naszych tłumaczeniach i okazaniu dokumentów z biblioteki lwowskiej oraz konsultacjach z kierownikiem zmiany, zezwoliła nam na przejazd. Wreszcie, z ulgą stanęliśmy czterema kołami na Polskiej ziemi i po kolejnych kilku godzinach byliśmy już w Krakowie.
Bardzo dziękujemy wszystkim ludziom dobrej woli, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do zorganizowania tej pomocy dla Ukrainy. Wolontariuszom i ochotnikom, którzy wspierali fundację swoim czasem, wiedzą, doświadczeniem i realną pomocą. To by się nie udało bez darmowego użyczenia nam samochodów, powierzchni magazynowej oraz przede wszystkim finansowego wsparcia darczyńców z Polski i z całego świata. Wasze pieniądze się nie marnują. Przynoszą konkretne efekty dla walczących z agresją Moskwy.
Zachęcamy wszystkich do wsparcia naszej fundacyjnej zbiórki przeznaczonej na pomoc dla Ukrainy! https://pomagam.pl/rab7pm
Jeśli chcesz nas wesprzeć w pomocy dla Ukrainy podziel się z innymi i pokaż nasze zbiórki. Finansowo naszą Fundacja Twoja Widzialna Ręka wspierają również wspaniali dobroczyńcy z USA. https://gofund.me/05aae953
Pomogli nam w transporcie:
B&P Logistyka S.C. Jacek Bednarz, Marian Pawlik
Jeśli chcecie zobaczyć krótkie relacje z naszego wyjazdu, to możecie to zrobić klikając linki pod tekstem. Jeden z nich jest autorstwa Marka Szczepańskiego, a drugi naszych Ukraińskich gospodarzy z Voznytskyy Foundation.